3 września, 2021

Telemedycyna ułatwia i… ratuje życie

Pandemia COVID-19 sprawiła, że miliony ludzi na całym świecie miały okazję zetknąć się, być może po raz pierwszy, z telemedycyną. Choć za sprawą koronawirusa może się ona wydawać namiastką “prawdziwego” leczenia, wiele osób korzysta z niej od dawna – i dzięki niej jest w stanie lepiej zadbać o swoje zdrowie.

Pandemia stała się dla telemedycyny prawdziwym sprawdzianem skuteczności. Wielu z nas nieufnie podchodziła do e-wizyt lekarskich, które stały się konieczne po tym, jak zostały zamknięte gabinety lekarskie. Warto jednak pamiętać, że telemedycyna to znacznie więcej niż tylko porada lekarska udzielana przez telefon lub za pośrednictwem wideorozmowy. To dzięki niej możliwe było wystawianie skierowań na test bez kontaktu z pacjentem, a następnie przekazanie jego wyniku czy wydanie decyzji o izolacji lub kwarantannie, czy rejestracja na szczepienie drogą telefoniczną lub przez internet.

Warto pamiętać o tym, że telemedycyna istnieje od dawna – i to w swojej najbardziej rozwojowej postaci. Na początku drugiej połowy XX wieku z powodzeniem wykorzystywano ją… w radzieckich i amerykańskich programach kosmicznych, w celu monitorowania funkcji życiowych astronautów i przesyłania ich na Ziemię.

Jak telemedycyna wygląda dziś?

Dzięki upowszechnieniu się ciśnieniomierzy, osoby z chorobami krążenia mogą w warunkach domowych kontrolować swoje zdrowie, a następnie przekazywać te dane lekarzowi. Wyniki badań diagnostycznych otrzymujemy drogą internetową – podobnie jak lekarz, który jest w stanie szybko dokonać ich analizy. Recept nie trzeba już odbierać osobiście – możemy otrzymać je SMS-em, e-mailem lub znaleźć w Internetowym Koncie Pacjenta, co ma olbrzymie znaczenie dla osób przewlekle chorych.

Telemedycyna jest wykorzystywana również w ratownictwie medycznym – badanie EKG wykonywane w karetce pogotowia może zostać na bieżąco przekazane do stacji, w której kardiolog podejmie decyzję o dalszym postępowaniu z pacjentem. Wreszcie – to operacje przeprowadzane na odległość, za pomocą zdalnie sterowanego robota chirurgicznego, które nie są już marzeniem, a faktem.

Również producenci elektroniki użytkowej coraz śmielej wprowadzają do swoich urządzeń rozwiązania, które mieszczą się w pojęciu telemedycyny. Mowa tu zarówno o znanych z najprostszych opasek sportowych monitorów tętna, jak i nieco bardziej zaawansowanych rozwiązaniach. Apple Watch (modele SE oraz 4 i nowsze) posiada funkcję monitoringu upadków. Jeśli urządzenie wykryje, że się przewróciliśmy, uruchomi specjalny alert – jeśli wszystko z nami w porządku, możemy go bez problemu wyłączyć. Jeśli jednak nie zareagujemy, smartwatch za pomocą alarmu będzie próbował zwrócić na nas uwagę ewentualnych przechodniów, a jeśli i to nie przyniesie rezultatu, zawiadomi służby medyczne. Podobną funkcję posiada np. Galaxy Watch3, który po wykryciu silnego upadku powiadomi nasz kontakt SOS, udostępniając również naszą lokalizację.

Na rynku dostępne są także smartwatche, które pozwalają wykonać prosty elektrokardiogram (EKG). Choć nie jest w stanie zastąpić on badania wykonywanego w placówce medycznej, to może dać pierwszy sygnał, że z pracą naszego serca nie wszystko jest w porządku i powinniśmy udać się do lekarza w celu wykonania bardziej zaawansowanej diagnostyki.

Zdalny lekarz

Wróćmy jednak do teleporad lekarskich. Choć w wielu sytuacjach nie zastąpią one wizyty w gabinecie, to zdarza się, że mają nad nimi pewną przewagę. Dotyczy to na przykład tak zwanych chorób wstydliwych. Brak konieczności odbycia osobistego spotkania może pomóc wielu osobom w podjęciu leczenia, a przy schorzeniach, które dają typowe objawy, postawienie prawidłowej diagnozy nie powinno być dla lekarza problemem. Jest to również niezastąpione narzędzie dla chorych o ograniczonej mobilności.

Jak przygotować się do teleporady? Tu bardzo dużo zależy od konkretnej placówki medycznej. Już podczas rejestracji powinniśmy otrzymać informację, w jaki sposób będzie przeprowadzona wizyta – za pośrednictwem telefonu lub odpowiedniego oprogramowania. Jeśli nie mamy technicznych możliwości, by skorzystać z teleporady w sposób zaproponowany przez osobę rejestrującą, należy niezwłocznie ją o tym powiadomić.

W czasie teleporady możemy zostać poproszeni o podanie naszych danych, by lekarz miał pewność, że rozmawia z właściwym pacjentem. Oczywiście działa to w obie strony – jeśli lekarz się nie przedstawił, mamy prawo domagać się tej informacji. Musimy pamiętać, że w przypadku wystawienia e-recepty, podczas e-wizyty nie otrzymamy informacji w formie wydruku. Jeśli więc nie skonfigurowaliśmy powiadomień SMS lub e-mail, lub nie korzystamy z Internetowego Konta Pacjenta, powinniśmy upewnić się, że posiadamy wszystkie informacje wymagane do realizacji e-recepty (oprócz numeru PESEL konieczny jest kod dostępowy).

Warto również upewnić się, gdzie możemy znaleźć i jak zrealizować ewentualne skierowanie do specjalisty lub na badania diagnostyczne. O ile w przypadku e-recepty nie ma różnicy, czy korzystamy z prywatnej opieki medycznej czy usługi w ramach NFZ, słowo “skierowanie” w obu tych przypadkach nie musi oznaczać tego samego. Prywatne placówki i sieci medyczne często posługują się “wewnętrznymi” skierowaniami, które uprawniają nas do skorzystania z danej porady czy badania jedynie w ramach jednej firmy. Nie dają nam one prawa do skorzystania z porady specjalisty w ramach kontraktu NFZ, jeśli takie skierowanie jest wymagane. Jeśli nie mamy pewności, warto zapytać samego lekarza lub po e-wizycie zadzwonić do placówki i upewnić się, jakie kroki powinniśmy podjąć.

Rodzaj treści: Artykuł,
Autor wpisu / Partner wpisu: Fundacja Digital Poland