21 października, 2025

Czy Twój telefon Cię „podsłuchuje”, czyli co chodzi z tymi aplikacjami i dostępami?

Wyobraź sobie taką sytuację – mówisz znajomemu, że planujesz kupić ekspres do kawy. Chwilę później bierzesz do ręki telefon, a tam – reklama sprzętu, o którym rozmawialiście. Przypadek? Zbieg okoliczności? A może Twój telefon rzeczywiście „słucha” tego, co mówisz?

W ostatnich latach temat „podsłuchiwania” przez smartfony wraca jak bumerang. Użytkownicy z całego świata przekonują, że algorytmy reklamowe reagują z niemal nadprzyrodzoną precyzją na zwykłe rozmowy. W większości przypadków nie mamy jednak do czynienia z klasycznym podsłuchem, a ze śledzeniem cyfrowym. Podsłuchiwanie bowiem oznaczałoby, że aplikacje aktywnie nagrywają i analizują nasz głos. Śledzenie cyfrowe polega natomiast na gromadzeniu danych o naszych zachowaniach w sieci. Na ich podstawie algorytmy potrafią zbudować niezwykle dokładny profil użytkownika i przewidzieć jego zainteresowania. Tyle teorii – przejdźmy do praktyki!

Twój telefon nie musi Cię słuchać – on po prostu zna Cię lepiej, niż myślisz

Telefon nie potrzebuje podsłuchu, żeby wiedzieć o nas prawie wszystko. Współczesne systemy reklamowe korzystają z tysięcy drobnych sygnałów, które sami im dostarczamy – m.in. kliknięć, odwiedzanych stron i aktywności w mediach społecznościowych czy aplikacjach zakupowych. Na ich podstawie algorytmy rozpoznają np. nasze zainteresowanie konkretnym produktem. Reklamy, które widzimy, to więc efekt analizy naszych zachowań, a nie podsłuchu rozmów.

Drugim filarem profilowania jest geolokalizacja. Smartfony potrafią precyzyjnie określać nasze położenie, a regularne wizyty w konkretnych miejscach pozwalają systemom wnioskować o naszych zainteresowaniach. Co więcej, dane o lokalizacji mogą być także korelowane z lokalizacją znajomych.

Wszystkie te informacje przetwarzane są przez sztuczną inteligencję. Algorytmy predykcyjne przewidują, czego możemy potrzebować w przyszłości, co pozwala na precyzyjne targetowanie reklam – dopasowanie treści marketingowych do konkretnych użytkowników.

Pomyśl, zanim klikniesz „Zezwól”

Każda aplikacja po instalacji prosi o uprawnienia, które mają umożliwić jej prawidłowe działanie. Jednym z najczęstszych jest dostęp do mikrofonu. Komunikatory czy nagrywarki go potrzebują, ale prosta gra logiczna? To już sygnał ostrzegawczy. Podobnie jest z aparatem – dostęp do kamery jest oczywisty w aplikacjach fotograficznych czy wideo, ale podejrzany w takich, które nie mają z obrazem nic wspólnego. Co więcej, niektóre aplikacje mogą uzyskać także dostęp do galerii, co pozwala im analizować dane zdjęć.

Wiele aplikacji prosi też o przekazywanie im informacji o lokalizacji. Aplikacja pogodowa żądająca stałego dostępu do GPS ma jeszcze sens. Ale jeśli tego samego chce prosty notatnik, warto się zastanowić, zanim udzielisz mu dostępu. Równie wrażliwe są SMS-y i połączenia – dostęp do nich daje wgląd w kontakty i kody autoryzacyjne. Z reguły, takiego uprawniania do prawidłowego działania potrzebują tylko aplikacje powiązanie z usługami telekomunikacyjnymi i bankowymi – wszystkie inne powinny się bez nich obejść.

Wniosek jest prosty – aplikacje nie potrzebują wszystkich uprawnień do prawidłowego działania. Zastanów się więc, zanim następnym razem klikniesz „Zezwól”– jedno nieprzemyślane pozwolenie może w przyszłości opłakane skutki.

Jak sprawdzić uprawnienia aplikacji?

Warto raz na jakiś czas przejrzeć uprawnienia, które przyznaliśmy aplikacjom. W większości telefonów znajdziesz je w „Ustawieniach” w zakładkach dotyczących prywatności i bezpieczeństwa.

Zastanów się, czy dana aplikacja naprawdę potrzebuje wszystkich uprawnień, które ma nadane. Jeśli nie używasz funkcji głosowych, odbierz jej dostęp do mikrofonu. Jeśli nie potrzebuje stałej lokalizacji, ustaw dostęp „tylko podczas korzystania z aplikacji”.

Dodatkowo możesz wyłączyć personalizację reklam, by system nie dobierał przekazów marketingowych na podstawie Twoich działań online. W iPhone’ach warto zaznaczyć także opcję „Poproś aplikacje, by nie śledziły”, która blokuje identyfikatory reklamowe używane do tworzenia profilu użytkownika z różnych aplikacji.

Czego unikać?

Po pierwsze, nie instaluj aplikacji z nieznanych źródeł – sklepy Google Play i App Store weryfikują programy, ale pliki z zewnętrznych stron mogą zawierać wirusy, spyware lub ukryte śledzenie. Nie akceptuj także wszystkich uprawnień automatycznie – każde niepotrzebne pozwolenie to dostęp do prywatnych danych.

Po drugie, zwracaj uwagę na liczbę pobrań i opinie innych użytkowników – niskie oceny lub nieprzychylne komentarze użytkowników to sygnał, by być ostrożnym. Mówi się, że za darmową aplikację nie płacisz pieniędzmi, tylko swoimi danymi. Jeśli dane oprogramowanie nic nie kosztuje, ale żąda dostępu do mikrofonu, lokalizacji, kontaktów i plików – zastanów się, czy naprawdę warto ryzykować.

Uważaj też na aplikacje oferujące nierealne korzyści, jak darmowe subskrypcje premium czy wirtualne nagrody – mogą służyć one przestępcom do kradzieży danych lub infekcji urządzenia. W przypadku VPN lepiej wybierać sprawdzone, płatne lub renomowane usługi z transparentną polityką prywatności, zamiast darmowych „nielimitowanych” ofert, które zbierają dane użytkownika.

Jak widać, algorytmy reklamowe i aplikacje nie słuchają nas aktywnie, lecz korzystają z ogromnej ilości danych, które sami generujemy w sieci. Historia wyszukiwania, aktywność w mediach społecznościowych, lokalizacja i nawyki korzystania z aplikacji pozwalają systemom przewidywać nasze potrzeby i precyzyjnie dobierać reklamy. Na szczęście mamy duży wpływ na to, jakie dane przekazujemy poszczególnym aplikacjom. Kontrola nad nimi to kwestia świadomego zarządzania uprawnieniami i wyboru bezpiecznych aplikacji. Nigdy nie jest też za późno, żeby zrobić rewizję uprawnień.